"Jak mnie to wkurza" - Likwidacja gimnazjów

Przechodzą mnie dreszcze na myśl, że określenie "gimbus" stanie się archaizmem, lecz nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wraz z likwidacją gimnazjów zniknie patologia, alkoholizm wśród młodych osób, problem wczesnych inicjacji seksualnych, młodzież nie będzie korzystać z używek itp . Za to w siódmej i ósmej klasie dzieci będą ułożone. Nie będzie z nimi żadnych problemów wychowawczych.

A teraz wróćmy do rzeczywistości. Szkolnictwo w Polsce średnio co parę lat jest przewracane do góry nogami. Raz wprowadza się nową podstawę programową, nową maturę, potem wysyła się sześciolatków do szkoły itd. Jednak to co nastąpiło wraz ze zmianą władzy ciężko nazwać wywróceniem do góry nogami - jest to zesłanie istnego meteorytu na uczniów i nauczycieli.

Od 1 września 2017 roku uczniowie VI klasy (rocznik 2004), zamiast do gimnazjum trafią do VII klasy. Następnie będą mieć do wyboru: 4-letnie liceum, 5-letnie technikum i dwustopniową szkołę branżową. Przy czym wcześniejsze roczniki (2003 w dół) nadal będą kontynuować swą edukacje w starym systemie, który wygaśnie najpóźniej (licząc naukę rocznika 2003 w 4-letnim technikum), aż w 2023 roku! Do tego wszystkiego nastąpiło jeszcze odejście od wysyłania 6-latków do szkoły, co spowoduje duplikacje dwóch roczników w jednej klasie.

Nastąpił niesamowity chaos. Żaden nauczyciel ani dyrektor, z którym rozmawiałem na ten temat nie był zadowolony z nadchodzącej zmiany w szkolnictwie. Trudno się dziwić, skoro zagrożona jest ich przyszłość. Jednak sam system ośmioletniej szkoły podstawowej i czterech lat liceum uważam za bardziej efektywny jeśli chodzi o naukę. Większość uczniów twierdzi, że trzy lata liceum to za mało przy rozszerzonych przedmiotach. Złą zmianą była reforma oświaty z 1999 roku stworzona za rządów AWS, która wprowadziła powszechne gimnazja. Żeby ten mechanizm "jakoś" funkcjonował doskonalono go, aż do 2015 roku.

Dziś przyszedł PiS i skreślił te wszystkie lata trudnych zmian jedną decyzją. Nie pytając się nikogo: ani rodziców, ani nauczycieli i dyrektorów czy w ogóle potrzebna jest taka zmiana. Najbardziej całe to zamieszanie szkodzi dzieciom i edukacji. Ale po co tak naprawdę te wszystkie przetasowania? Trafnie stwierdził to Stanisław Michalkiewicz: "Państwowy monopol edukacyjny ma na celu nie tyle może edukowanie kolejnych pokoleń, co ich tak zwane „duraczenie”, elegancko zwane indoktrynacją." I Prawo i Sprawiedliwość, zupełnie tak jak Platforma Obywatelska i wcześniejsze rządy chce wywrzeć wpływ na dzisiejszą edukacje młodzieży. Jednak PiS sięgnął po bardziej radykalne środki od swoich poprzedników. 

Źródło zdjęcia: tvn24.pl

Brak komentarzy:

INSTAGRAM FEED

@soratemplates