"ZaSYPAny" - recenzja książki

"ZaSYPAny" to tytuł książki, która zrobiła w ostatnim czasie na mnie ogromne wrażenie. Zastanawiałem się nad napisaniem jej recenzji, jednak historia Igora Sypniewskiego - tytułowego bohatera, może posłużyć nie tylko przyszłym piłkarzom, lecz zwykłym ludziom, którzy znaleźli się kiedyś na zakręcie.

Igor Sypniewski. miał wszystko. Pieniądze, sława, gra na takich stadionach jak "Old Trafford" przeciwko wielkiemu klubowi jakim jest Manchester United. Wielu mogłoby mu pozazdrościć kariery piłkarskiej. Jednak są pewne nawyki, które z człowieka nigdy nie wychodzą. Sypniewski wychował się na łódzkich bałutach i stamtąd je nabrał, których konsekwencji żałuje do dziś.

Kto wie jakby potoczyły się losy Igora, gdyby nie jego ciężka choroba, a mianowicie alkoholizm. Niektórzy uważają, że nawet mógłby grać w wielkiej Barcelonie. Niestety tak się nie stało. Osobiście sam znam przykłady ludzi, którzy zaprzepaścili swój talent, na rzecz używek, jednak historia Sypniewskiego wydaje się być najbardziej tragiczna i dająca do myślenia. "Sypek" zaczął pić już w wieku 9 lat, a jego osiedle wciągnęło go w to "bagno". Nigdy nie miał im tego za złe, Sypniewski powtarza, że to był tylko i wyłącznie jego wybór.

Jest mnóstwo przypadków gwiazd, które upadły na sam dół. Każdy przypadek jest inny, nie można generalizować. Pokazuje to, że wszyscy mogą znaleźć się na dnie. Nie ważne czy bogaty, czy biedny, z tą różnicą, że tych ubogich nie widzimy, a upadek sław odbywa się w blasku fleszy. Tak samo jak upadek "Sypka" został tak nagłośniony, że nawet bał się wychodzić z domu.
             
Tak właśnie zaczęła się prawdziwa droga do upadku Sypniewskiego. Po wyjeździe do Szwecji, kiedy już miało mu się wszystko ułożyć. Zaczął grać na wysokim poziomie. Jednak to nie przełożyło się na jego nastawienie psychiczne. Piłkarz w tym czasie przyjmował psychotropy, które miały mu pomóc wyjść z nałogu , a w efekcie zniszczyły mu życie. Igor dostawał lęków, czasem bez przyczyny schodził z boiska. Kumulacją jego cierpień była próba samobójcza. Wtedy depresja (mówimy o początku XXI w.) była tematem tabu, a ludzie z nią byli postrzegani za dziwaków. Przełomem w świecie sportu w temacie depresji, choć strasznie to brzmi była śmierć niemieckiego bramkarza- Roberta Enke. Po niej sportowcy zaczęli otwarcie mówić, o swoich chorobach, znaleźli się fachowcy, którzy znajdywali receptę na nią. 

Dziś "Sypek" nie pije już dwa lata. Wydał swoją bardzo osobistą biografie, aby przestrzec młodych adeptów piłki nożnej przed złem, jakim jest alkohol czy hazard. Pozycja ta uczy, iż kiedy cierpimy, nie warto tłamsić tego w sobie, tylko znaleźć kogoś kto może nam pomóc. 






Brak komentarzy:

INSTAGRAM FEED

@soratemplates