To będzie śmieszno-straszna obserwacja wirtualnej rzeczywistości. Z naciskiem na „straszno”. Facebook zalany jest absurdalnymi treściami. Wystarczy wpaść w niepożądany algorytm – jak ja – i można szybko zabłądzić w mroczne zakamarki Internetu.
Na przykład:
– 𝘒𝘰𝘣𝘪𝘦𝘵𝘺 𝘴𝘻𝘶𝘬𝘢𝘫𝘢̨𝘤𝘦 𝘧𝘢𝘤𝘦𝘵𝘢 𝘥𝘰 𝘳𝘰𝘮𝘢𝘯𝘴𝘶: “𝘔𝘢𝘮 𝟦𝟢 𝘭𝘢𝘵, 𝘯𝘪𝘦 𝘮𝘢𝘮 𝘮𝘦̨𝘻̇𝘢 𝘢𝘯𝘪 𝘥𝘻𝘪𝘦𝘤𝘪, 𝘴𝘻𝘶𝘬𝘢𝘮 𝘬𝘰𝘨𝘰𝘴́ 𝘯𝘢 𝘴𝘵𝘢ł𝘦.”
– 𝘔𝘪ł𝘰𝘴𝘯𝘦𝘪𝘨𝘳𝘢𝘴𝘻𝘬𝘪: “𝘔𝘢𝘮 𝟦𝟢 𝘭𝘢𝘵 𝘪 𝘯𝘪𝘦 𝘮𝘢𝘮 𝘮𝘦̨𝘻̇𝘢. 𝘗𝘰𝘻𝘯𝘢𝘮𝘺 𝘴𝘪𝘦̨ 𝘣𝘭𝘪𝘻̇𝘦𝘫?”
– 𝘗𝘰𝘭𝘴𝘬𝘪𝘦 𝘙𝘢𝘯𝘥𝘬𝘪: “𝘏𝘦𝘫, 𝘮𝘢𝘮 𝟦𝟢 𝘭𝘢𝘵, 𝘮𝘪𝘦𝘴𝘻𝘬𝘢𝘮 𝘴𝘢𝘮𝘢, 𝘯𝘪𝘦 𝘮𝘢𝘮 𝘮𝘦̨𝘻̇𝘢, 𝘢𝘭𝘦 𝘴𝘻𝘶𝘬𝘢𝘮…”
Wszystko to okraszone zdjęciami atrakcyjnych, często skąpo ubranych kobiet. Część tych twarzy wygląda na wygenerowaną przez AI, inne – po wyszukaniu obrazu w Google – okazują się pochodzić z rosyjskich forów. Klikasz w zdjęcie i... przenosisz się na podejrzaną stronę. O tym za chwilę.
Już na pierwszy rzut oka wiadomo – to fejk. Schemat jak z podręcznika: chodzi o wyłudzenie danych i pieniędzy.
Ale to wiem ja. Człowiek z pokolenia Z, wychowany w internecie, wyczulony na takie zagrywki. A co z osobami starszymi? Ludźmi, dla których “oszustwo” to raczej kradzież roweru z piwnicy niż phishing i boty?
To właśnie oni stają się paliwem tej “randkowej” maszyny.
Zacząłem czytać komentarze pod takimi zdjęciami. Masochistycznie. I z początku – nie ukrywam – bawiło mnie to:
– 𝘈𝘯𝘥𝘳𝘻𝘦𝘫 𝘔.: „𝘑𝘢𝘬 𝘣𝘺𝘴́ 𝘮𝘯𝘪𝘦 𝘱𝘰𝘻𝘯𝘢ł𝘢 𝘯𝘢 𝘻̇𝘺𝘸𝘰, 𝘵𝘰 𝘫𝘶𝘻̇ 𝘯𝘶𝘥𝘢 𝘣𝘺 𝘰𝘥𝘦𝘴𝘻ł𝘢!”
– 𝘒𝘳𝘻𝘺𝘴𝘻𝘵𝘰𝘧 𝘒.: „𝘏𝘮𝘮. 𝟧𝟣𝟧... (𝘯𝘶𝘮𝘦𝘳 𝘵𝘦𝘭𝘦𝘧𝘰𝘯𝘶) 𝘻𝘢𝘱𝘳𝘢𝘴𝘻𝘢𝘮 <𝟥”
– 𝘛𝘰𝘮𝘢𝘴𝘻 𝘒.: „𝘊𝘻𝘦𝘴́𝘤́ 𝘫𝘦𝘴𝘵𝘦𝘴́ 𝘴́𝘭𝘪𝘤𝘻𝘯𝘢 ł𝘢𝘥𝘯𝘢 𝘥𝘻𝘪𝘦𝘸𝘤𝘻𝘺𝘯𝘢 𝘴𝘬𝘰𝘯𝘵 𝘫𝘦𝘴𝘵𝘦𝘴́ 𝘮𝘰𝘻̇𝘦 𝘴𝘪𝘦̨ 𝘴𝘱𝘰𝘵𝘬𝘢𝘮𝘺 𝘴𝘪𝘦𝘮𝘢”
Potem było jeszcze śmieszniej – zaglądałem na ich profile. Zdjęcia z wnukami, grill z rodziną, żona obok w kadrze. Myślałem: jak można tego nie widzieć? Jak można nie zauważyć, że to fałszywe? Kim są ci ludzie?
Ale im dłużej tam siedziałem, im więcej Facebook podsuwał mi podobnych treści, tym bardziej przestawało być śmiesznie.
Bo prawda jest taka, że oszuści nie mają sumienia. Chorym oferują cudowne uzdrowienie. Zadłużonym – szybki zarobek. Samotnym… podsuwają iluzję bliskości. I właśnie ci ostatni – to często mężczyźni po pięćdziesiątce, z małych miejscowości. Samotni. Może wdowcy, może po rozwodach. Może po prostu zagubieni w świecie, który zmienił się bez ich zgody.
Komentarze, które wyglądają jak internetowy folklor, kryją za sobą dramat. Desperackie próby nawiązania kontaktu wyłączają w człowieku instynkt samozachowawczy. Żeby „porozmawiać” z fikcyjną kobietą, ci ludzie klikają w podejrzane linki, zakładają konta premium, podają dane, numery kart. I nagle – pieniądze znikają.
Jak w klasyce polskiego kina – nic śmiesznego. Starsi użytkownicy są bezbronni wobec nowoczesnych mechanizmów manipulacji. Nie mają wyrobionych nawyków obronnych, jak ci, którzy w sieci są od zawsze.
I tak z cyfrowej iluzji rodzi się prawdziwy dramat.
Bo najgorsze nie jest nawet to, że ktoś stracił pieniądze. Najgorsze jest to, że ktoś uwierzył, że ktoś go wreszcie chce. Że ktoś się nim zainteresował. Że napisał “Cześć, jesteś śliczna” – nie wiedząc, że mówi do nikogo.
A potem został sam. Jeszcze bardziej niż wcześniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz