„𝐴 𝑛𝑎 𝑟𝑎𝑧𝑖𝑒 𝑡𝑜 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑡𝑒𝑟𝑎𝑧, 𝑏𝑦𝑐𝑖𝑒 𝑤 𝑡𝑒𝑗 𝑠𝑦𝑡𝑢𝑎𝑐𝑗𝑖 / 𝐷𝑎𝑗 𝑚𝑖 𝑧𝑏𝑖𝑒𝑟𝑎𝑐́ 𝑚𝑜𝑗𝑒 𝑧𝑛𝑎𝑐𝑧𝑘𝑖 [...] 𝐽𝑒𝑑𝑛𝑒 𝑏𝑒𝑧 𝑠𝑡𝑒𝑚𝑝𝑙𝑖, 𝑛𝑎 𝑖𝑛𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑠𝑎̨ 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑒 𝑚𝑜𝑚𝑒𝑛𝑡𝑦 / 𝑈𝑘ł𝑎𝑑𝑎𝑚 𝑧 𝑛𝑖𝑐ℎ 𝑛𝑎𝑠𝑡𝑒̨𝑝𝑛𝑦 𝑟𝑧𝑎̨𝑑, 𝑧𝑎𝑝𝑒ł𝑛𝑖𝑎𝑚 𝑘𝑙𝑎𝑠𝑒𝑟 𝑤𝑐𝑖𝑎̨𝑧̇…”
Zapełniam swój klaser „znaczkami” – chwilami, wspomnieniami, przeżyciami. Kolejne urodziny za mną. Coraz bardziej jednak zaczynam rozumieć, dlaczego inne pokolenia obchodzą imieniny. Niemniej, dziękuję, chylę czoła, za wszystkie życzenia, które utrwalają mnie w przekonaniu, że świat jest pełen świetnych ludzi.
To już 28. A może dopiero? Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to nawet nie 1/3 życia. Ciało jeszcze nie wie, że będzie bolało, ale dusza już zaczyna zadawać poważniejsze pytania.
I coraz trudniej utrzymać balans między dorosłością a dziecięcą radością z życia.
Ktoś powie: „Piotruś Pan”. Może. Ale jeśli już – to taki, który uciekł z Nibylandii. Nadal marzy, nadal szuka, nadal patrzy na świat szeroko otwartymi oczami – ale robi to ze sznurowadłami zawiązanymi na podwójny węzeł. Nie odfruwa. Idzie. Czasem szybciej, czasem wolniej, ale zawsze w swoim kierunku. Z marzeniem, by nie zgubić siebie. By nie utonąć w dorosłości, która zbyt często bywa tylko zbiorem obowiązków, rozczarowań i kalendarzy.
Młodość to nie rubryka w kalendarzu. To wybór. Stan ducha, nie metryki. Można mieć dwadzieścia lat i być starym jak świat, a można mieć pięćdziesiąt i wciąż świecić oczami jak dziecko przy pierwszym śniegu. Dojrzałość nie musi zabijać młodości — chyba że pozwolimy jej przyjąć formę, którą narzuca społeczeństwo. To mieszczańskie społeczeństwo z korzeniami w folwarku – i ich normy społeczne – są dziś strażnikiem młodości. W punkt trafiła Hanna Krall: "Jak się przeżywa najważniejsze chwile życia w wieku lat dwudziestu, to później dość trudno o równie sensowne zajęcie".
„Tego nie wypada – jesteś za stary. Tamtego nie możesz – to już nie dla ciebie.” Słyszysz to wystarczająco często, zaczynasz wierzyć, że radość ma datę ważności. A przecież mężczyźni dzielą się na dwa rodzaje: tych, którzy zawsze byli starzy – niezależnie od metryki – i tych, którzy zawsze pozostają chłopcami. Być chłopakiem przez całe życie to nie wstyd – to zaszczyt. To znaczy, że wciąż chce ci się pytać, słuchać, doświadczać. Że świat cię ciekawi, nie nudzi. Że ludzie są dla ciebie tajemnicą, nie tylko tłem. Starość? Kojarzy się głównie ze wspomnieniami.
Na nie jeszcze przyjdzie czas. Póki co – chcę wciąż zapełniać swój klaser. A potem – pewnie się nim podzielę.
Na puentę zostawię słowa mistrza słowa, Wiesława Myśliwskiego:
„Nie ma się co tak do starości spieszyć, nawet w takich czasach. Sama przyjdzie. Ho, ho, na skrzydłach przyleci. Spodziewa się jej człowiek, a mimo to czuje się zaskoczony. Nie ma w człowieku zgody na starość (…) Jakkolwiek i młodość czasem uwiera…”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz