Notatki #6 – Nowy Rok, nowy ja (?)

Przed nami szampańska noc! No, może przed większością z nas. Spędzenie 31 grudnia w domowym zaciszu ma jednak swoją magię. Zobaczenie Maryli Rodowicz na Sylwestrze TVP to jest coś. Jedni nocą wyłączą więc telewizor, inni pijani wpadną do łóżka. A potem nadejdzie on ... rok 2020. 

Czasy, gdy byłem ekshibicjonistą emocjonalnym, minęły. Czy bezpowrotnie? Nie wiem. Zresztą, kogo by interesowały, jakieś moje podsumowania roku. Nie robię tego nawet sam dla siebie. Nie będę też snuł refleksji na temat postanowień noworocznych. To też mało kogo ciekawi (tak koledzy i koleżanki po fachu, którzy wypisujecie, co zamierzacie robić w 2020 – to słaby temat). Takowych postanowień sam również nie mam.

I nie jest to bynajmniej cynizm. W filozofii jestem kiepski, ale gdybym miał się postawić, w jakieś grupie, byliby to epikurejczycy. To raczej jest świadomość tego, jak życie bywa przewrotne i niespodziewane. Możesz wejść w Nowy Rok z rozwiniętymi skrzydłami i entuzjazmem. Być szczęśliwy, pewny swego, a już początkiem stycznia cały ten cudowny obraz może runąć.

Albo na odwrót. Jesienna depresja postanowi się przedłużyć, przez co możesz nie mieć chęci na nic, a wystarczy pojawienie się jednej osoby, aby powrócił wcześniej zagubiony zapał. Jej oczy, uśmiech, obecność sprawiają, że chcesz planować kolejne rzeczy, a Nowy Rok w tym przypadku to tylko symbol. 

Ależ on jest mało ambitny – ktoś może pomyśleć (komu nieambitnemu chciałoby się coś pisać w Sylwestra?). Sceptycyzm dotyczy jednak tylko stawiania celów, bo Nowy Rok. Zdecydowanie lepiej stawiać sobie postanowienia w trakcie 12 miesięcy. Step by step. Rzut na głęboką wodę często powoduje, iż cele noworoczne kończą się fiaskiem. I tak w koło Macieju mało kto wyciąga wnioski. 

My tu gadu, gadu, a trzeba iść się bawić (albo włączyć Sylwestra TVP). Nowy Rok niech przyniesie każdemu z Was dużo zdrowia, wiele radości, miłości, a przede wszystkim szczęścia. Do zobaczenia w 2020! 




Brak komentarzy:

INSTAGRAM FEED

@soratemplates