Otaczają nas sami ludzie sukcesu

"Samochwała w kącie stała, i wciąż tak opowiadała..." – któż nie zna tego cytatu z wiersza Jana Brzechwy. To, jak on jest interpretowany, o ile w ogóle jest, to już inna kwestia. Szczególnie, iż chwalipięt w dobie mediów społecznościowych nie brakuje, a i popyt na nich jest nieustannie w okresie hossy. 

Często wertuję zakamarki Internetu w poszukiwaniu czegoś ... wartościowego. Śledzę poczynania znajomych, sprawdzam sukcesy celebrytek tudzież celebrytów. Wchodząc do wirtualnego światka nie jestem intelektualistą, który nie odrywa nosa sprzed książki. Taki mogę być zamknięty w czterech ścianach, ewentualnie, bardzo sporadycznie, w tekstach – no bo nie jest to "trendy". Niestety, rzadko mi się zdarzy czymś pozytywnym zaskoczyć, zainspirować. Ludzie w lwiej części nie potrafią pisać. Albo inaczej. Potrafią doskonale, lecz tylko o sobie i własnych dokonaniach. 

Uwielbiam czytać biografie wybitnych osobowości, dlatego to nie tak, że jestem obojętny na życiorysy innych osób i nie potrafię z nich "wyciągnąć" czegoś, co pozytywnie wpłynie na mój sposób postrzegania rzeczywistości. Tylko do jasnej anielki, ile można czytać bądź sobą, idź własną ścieżką, nie poddawaj się. Niektórzy karmią mnie, Ciebie, nas taką pustą tandetą, że aż zbiera mnie na odruchy wymiotne. Tak, cieszmy się z małych rzeczy, aczkolwiek tę sentencję wielu za bardzo sobie wzięło do serca. 

Czasem zachodzę w głowę, skoro mamy tylu ludzi sukcesu, ilu się na nich kreuje, to czemu nasz kraj wciąż jest mentalnie na peryferiach Europy. Po raz kolejny czytam, że ktoś przezwyciężył trudy życia codziennego, przezwyciężył płacz, chwile, które łamały mu serce i w ogóle to jest teraz tak pięknie i wspaniale. A, że w portfelu mam 20 złotych, nie mam za co zabrać kobietę na kawę, muszę prosić mamę o kieszonkowe, choć mam 22 lata – to już inna kwestia, ważne, że jestem "sportowcem" i inspiracją dla innych. Liczą się te gówno warte lajki i puste komentarze. 

Każdy dziś może być człowiekiem sukcesu. I to jest, na swój sposób, bardzo przerażające zjawisko. Sukces może być subiektywny, albo obiektywny. Wymiar subiektywny sukcesu odnosi się do tego iż człowiek podejmując indywidualne działania osiąga coś, co w jego oczach, jako jednostki jest sukcesem. Sukces ten podlega wtedy subiektywnie ocenianym możliwościom. Wymiar obiektywny sukcesu występuje wtedy, gdy nasze osiągnięcia są ponad normę w porównaniu do osiągnięć innych ludzi wywodzących się z otoczenia społecznego osoby odnoszącej sukces. Ten wymiar sukcesu najczęściej wiąże się z osiągnięciem prestiżu społecznego, co znaczy iż otoczenie dostrzega osiągnięcia osoby odnoszącej sukces. W czym tkwi istota problemu? Ludzie, którzy osiągnęli sukces w wymiarze subiektywnym nachalnie i bezczelnie próbują go przeistoczyć w wymiar obiektywny. "Patrzcie mi się udało, czas na Ciebie, nie stój w miejscu, spójrz na mnie, na moje efekty. Ty też tak możesz, tylko musisz chcieć!". A najczęściej są to zupełne pierdoły... 

ale ludzie je kupują. Bo mało, kto zna życiorys blogerki modowej, która ze swojego Instagrama zrobiła poradnie psychologiczną. Oczywiście to tylko opisy, najważniejsze są zdjęcia smukłej sylwetki. W każdym razie, kto się będzie zastanawiał, czy kobieta pisząca o moralności, miłości, wrażliwości jest autentyczna? Nikt nie spojrzy w jej życiorys, który okazuje się nie być tak krystaliczny, jak przekonuje inne swoje "podopieczne" (?), żeby tak właśnie żyły. Nade wszystko jednak mamy dziś bardzo zakompleksione społeczeństwo, a wszelkie autorytety moralne upadły. Ciężko znaleźć konkretną osobę, z której można brać przykład. Dlatego często szukamy ich, jakoby w akcie desperacji, w mediach społecznościowych, przewijając tablicę, klikając serduszko itd. Tam bardzo szybko trafimy na cudowne ciała, pięknie opakowane cytaty motywacyjne, które ogłupiąją. Dlaczego? Ponieważ zabierają zdolność własnego myślenia. Kiedy ktoś pisze: podążaj własną ścieżką, a dalej czyni rozprawkę na temat swojego życia, to on chce sprawić żebyś właśnie nie szedł/nie szła własną ścieżką, tylko obrał/obrała sobie jego za przykład i żeby mu przyklasnąć. I tak w każdej kwestii.

Wychodzi na to, że nie osiągnę w tym życiu sukcesu. No bo jak nikt Cię nie chwali, to samemu trzeba to uczynić. A ja tą ścieżką iść nie zamierzam. Parafrazując wszystko sprowadza się do jednego: 

Samochwała w kącie stała
I wciąż tak opowiadała:

"Zdolna jestem niesłychanie,
Najpiękniejsze mam ubranie,
Moja buzia tryska zdrowiem,
Jak coś powiem, to już powiem,
Jak odpowiem, to roztropnie,
W szkole mam najlepsze stopnie,
Śpiewam lepiej niż w operze,
Świetnie jeżdżę na rowerze,
Znakomicie muchy łapię,
Wiem, gdzie Wisła jest na mapie,
Jestem mądra, jestem zgrabna,
Wiotka, słodka i powabna,
A w dodatku, daję słowo,
Mam rodzinę wyjątkową:
Tato mój do pieca sięga,
Moja mama - taka tęga
Moja siostra - taka mała,
A ja jestem - samochwała!"
Brzmi bardzo znajomo, spoglądając kolejny raz na Instagrama czy Facebooka, nieprawdaż?  

Brak komentarzy:

INSTAGRAM FEED

@soratemplates