Czerwony dywan Becka a wizyta Donalda Trumpa w Polsce

Emocje już powoli opadają  po wizycie Donalda Trumpa w naszym nieszczęśliwym kraju, można więc na chłodno ocenić to co się działo w ostatnich dniach, gdyż przyjazd 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych wzbudził wiele skrajnych uczuć - niekoniecznie prawdziwych i zgodnych z prawdą. 

Zanim jeszcze charyzmatyczny przywódca największego mocarstwa na świecie przyjechał do Polski nasz obóz władzy okrzyknął tę wizytę jako ICH sukces dyplomatyczny. Musimy się przyzwyczajać Moi Drodzy, że wszystko dobre co się wokół nas teraz dzieje jest zasługą jedynej słusznej partii. Ale dość już tych złośliwości. Publiczne media aż huczały o tym wydarzeniu, z każdą godziną na TVP Info różni "eksperci" prześcigali się w wymyślaniu coraz to patetycznych przymiotników dla Donalda Trumpa. PiS postanowił również zwieść ludzi z całej Polski autokarami, aby przywitali oni prezydenta Stanów Zjednoczonych tak jak papieża - niestety jak się później okazało połowa z nich nie weszła na plac Krasiński, gdzie przemawiać miał prezydent USA i musieli oni oglądać przemówienie Trumpa na telebimie.

Z kolei opozycja i "liberalne" media zupełnie na odwrót. Ze strachem przyjęły wiadomość o przyjeździe Trumpa do naszego kraju, nazywając go seksistą, faszystą itd. Dlatego też różne skrajnie lewicowe ugrupowania postanowiły zaprotestować przeciwko przywódcy USA 6 lipca. Robiono wszystko, aby go zdyskredytować w opinii publicznej. Jak jednak pokazały ostatnie dni, ta sztuka im nie wyszła, gdyż okazało się, że Warszawa to nie Hamburg.

Nadszedł w końcu ten dzień - dzień przemówienia Donalda Trumpa na placu Krasińskich. Jak powiedział szef węgierskiej dyplomacji - Peter Szijjarto - Przemówienie prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa w Warszawie miało historyczne znaczenie. Trudno się z nim nie zgodzić. Było to naprawdę przepiękne przemówienie, w takim stylu jakim Polacy lubią. Trump mówił o tym jak Ameryka kocha Polskę, o naszej bohaterskiej i wspaniałej historii, sile narodu, wspaniałych Polakach - to na pewno podniosło morale naszego zakompleksionego narodu. Mi osobiście również bardzo podobały się słowa Trumpa, lecz przypomniałem sobie później historię Józefa Becka - Ministra Spraw Zagranicznych w latach 1932-1939 .

Anglicy rozpracowali psychologicznie naszego Ministra, tak aby Beck szedł na wszelkie kompromisy w sojuszu Polsko-Brytyjskim. Pisali o nim: próżny, pusty, pyszny pewny siebie. I co zrobili Anglicy, by dopiąć swego? Podczas przylotu Józefa Becka Anglicy kazali przedłużyć dla niego czerwony dywan o dziesięć metrów oraz zaprosić trzy orkiestry wojskowe. Jak pisał później Stanisław Cat-Mackiewicz - Anglicy rozłożyli czerwony dywan. Beck był zachwycony. Nie rozumiał oczywiście, że po tym czerwonym dywanie szedł ku katastrofie Polski - i tak w istocie było.

Bardzo cenię sobie Donalda Trumpa. Oczywiście, świetnie jest mieć przywódce wielkiego mocarstwa po swojej stronie, lecz nachodzi mnie cały czas myśl - czy aby to piękne przemówienie nie było rozłożeniem przed Polakami "czerwonego dywanu", abyśmy się poczuli bardziej pewni siebie. Niewątpliwie słowa Trumpa grają na emocjach, tylko czy to ma czemuś służyć w przyszłości? Zobaczymy. Przytaczając ponownie Mackiewicza - My Polacy nie jesteśmy odpowiedzialni za losy świata, lecz jesteśmy odpowiedzialni za losy własnego państwa. Musimy sobie wyjaśnić, czy Ameryka zamierza serio nas wyswobodzić, chociażby w dalszej przyszłości, czy też potrzebni jesteśmy wyłącznie jako teren antyrosyjskich dywersji.... 



Brak komentarzy:

INSTAGRAM FEED

@soratemplates