Agora dla ludzi samotnych. Rozprawa z Tinderem

Jakkolwiek by to patetycznie nie zabrzmiało, Tinder stał się symbolem naszych czasów. Nieraz z niego drwimy, ale bezrefleksyjnie. Aplikacja randkowa wszak cieszy się ogromną popularnością. Brak zaspokojenia potrzeb erotycznych czy poczucie samotności – czemu Tinder zawdzięcza tak naprawdę swój fenomen?

Tinder wszedł "z buta" do dzisiejszej kultury i całkiem nieźle się  w niej urządził. Powstają na jego temat utwory muzyczne (PlanBe - Tinder Love, TKM - Tinder), filmy (Electric Love) czy też książki (Jakub Przytarski - #EraTindera, Joanna Jędrusik - 50 Twarzy Tindera). – Tinder to aplikacja, którą instalujemy w smartfonie; jest darmowa, chociaż istnieje też płatna wersja, która pozwala na przykład zwiększyć zasięg wyszukiwania partnerów i tak dalej. Każdy użytkownik ma swój profil i może przeglądać profile innych użytkowników. Jeśli ktoś nam się spodoba, przesuwamy jego zdjęcie w prawo. Jeśli osoba ze zdjęcia zrobi to samo, zostajemy parą (matchem, od angielskiego słowa match) i można zacząć ze sobą rozmawiać. Jeśli rozmawia się fajnie, można umówić się na spotkanie – pisze Jędrusik w swojej książce.

Mówimy więc o zjawisku cokolwiek poważnym, dotykającym osoby głównie w młodym wieku, ale nie tylko. Ironizowanie, spłycanie tematu Tindera do przygodnego seksu jest błędne. Współczesny człowiek szuka coraz to nowych leków na samotność, poczucie braku sensu i szczęścia. 

Wiem tylko, żem zgubiony. O ten czas bez ludzi,
to bez twarzy zwierciadło, które z wolna studzi
jakieś płomienie mroczne, kształty w siebie zbiera
i ja w nim bez odbicia i ja w nim umieram.

Przytoczony fragment pochodzi z wiersza pt. Samotność Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. 1942 rok. Motyw pustki i odosobnienia przewija się od zawsze. Zmienia się forma ekspresji. Wygłosić twierdzenie o zmienności ludzkiej moralności to jak nie powiedzieć kompletnie nic. Przesunęliśmy jej granice daleko, być może za daleko. Na portalu randkowym człowiek jest swego rodzaju produktem: rozmiary i wymiary, wykształcenie i zainteresowania, wygląd i intelekt, zdjęcia i wizerunek. Co najlepsze, nikt nikogo do tego nie zmusza. Rzucona na szalę zostaje własna prywatność, w nadziei, iż uda się wyzbyć poczucia samotności.

Odnosząc się jeszcze do książki "50 Twarzy Tindera" Jędrusik podkreśla: – Tinder jest jak narkotyk, to można go brać długo, bez widocznych konsekwencji, i czuć się po nim absurdalnie dobrze – Trzeba mieć jednak świadomość, że narkotyk sprawia, że nie jesteśmy w pełni sobą, a świat, do którego nas przenosi, to niewątpliwie świat wirtualny, świat fikcyjny. Szczera cisza jest lepsza od fałszywej rozmowy. 

Najlepiej spędzić noc w zadumie.
Nad czym? Nad niczym. Ale tkliwie.
Między zachodem a jutrzenką
Wdać się w milczenie, jak w rozmowę,
I powtarzać w myśli — Norwidowe:
"Nic od ciebie nie chcę, śliczna panienko"... – Julian Tuwim

W Internecie możemy przeczytać wiele świadectw na temat poznania drugiej połówki na Tinderze. Czy są autentyczne? Pewnie duża część z nich tak, ale i tak nie zmieni to tego, iż wątpliwym jest, czy na portalu randkowym można nawiązać wartościową relację. Jeśli komuś się uda, chapeau bas.

 Na Tinderze można zaznać wszystkiego. Można znaleźć rozrywkę, czasem miłość. W wielu, bardzo wielu przypadkach można spotkać się jednak z wielkim rozczarowaniem, pogrążeniu się w amoku, a także nieciekawymi sytuacjami. Trudno jest więc sklasyfikować Tindera, sam w sobie nie jest ani dobry, ani zły. To tylko narzędzie dostosowane do czasów, w których się pojawiło, dlatego nie może być receptą na rozwiązanie żadnego problemu współczesnego społeczeństwa. To mogłoby się okazać niebezpieczne ... 



Brak komentarzy:

INSTAGRAM FEED

@soratemplates