Ile razy słyszeliście, że Bielsko-Biała to wymarłe miasto? Pewnie setki. I nie ma co się dziwić - wieczorny spacer po centrum, wśród pięknych kamienic, często przypomina przechadzkę po muzeum: ładnie, cicho… i pusto.
Ale, ale…
Ostatnia sobota udowodniła, że to nie musi być nasza codzienność. Plac Wojska Polskiego – szczelnie wypełniony. Kilka tysięcy osób. Młodzi i bardzo młodzi. Wszystko to za sprawą chłopaków z zespołu Dresscode – gwiazd ery TikToka.
To nie mój świat, ale przyznaję: patrzyłem z uznaniem. Filmiki z koncertu robią furorę w sieci, zgarniają milionowe wyświetlenia na wspomnianej platformie. A ja czuję dumę, że to właśnie z mojego miasta. I mam ogromny szacunek dla Bielskiego Centrum Kultury – za odwagę, by wyjść poza schemat i zorganizować coś dla młodych, a nie tylko o młodych. Bo można było iść na łatwiznę, zaprosić Chylińską czy Kozidrak – i wszyscy by kiwali głowami z aprobatą – ale wtedy na plac przyszłaby może garstka.
A odwaga jest tu słowem kluczem. Bo nigdy nie zabraknie malkontentów. Jak pani Aleksandra, która w sieci napisała: „Wulgaryzmy, ogłupianie 12-, 13-latek za kasę podatnika. Jeśli chcą iść na takie koncerty – niech rodzice finansują bilet.” Cóż… to takie „nasze”, że ludzie często nie lubią czegoś, jeśli tego nie rozumieją. I nienawidzą rzeczy, których nie mogą mieć.
Każde pokolenie ma swoich idoli. Możemy tego nie rozumieć, możemy przewracać oczami, ale jeśli naprawdę chcemy, żeby Bielsko-Biała żyła, musimy przestać patrzeć na młodych z góry, a zacząć patrzeć w ich kierunku.
To oni będą jutro tworzyć to miasto - warto już dziś dać im powody, by chcieli tu zostać.
Fot. Bielskie Centrum Kultury im. Marii Koterbskiej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz