Syn marnotrawny

Mój syn ! Zawsze trzymałem go za rękę.
Razem spędziliśmy chwile tak piękne.
A on ? Uciekł ode mnie, poszedł własną drogą.
Wrócił. Ja go przyjąłem chlebem i solą.

Było tak cudownie. Czas jakoś biegł wolniej.
A ucieczka ? Nic przecież po niej.
Ponownie na nic okazały się me chęci i rady.
Uciekł, wrócił i rzucił się w objęcia taty.

Ja go przyjąłem. Jak to kochając ojciec.
Lecz cierpliwość powoli zacząłem tracić.
Znów uciekł ! Znów wrócił ! Syna nie chce stracić.

Dałem mu ostatnią szansę. A on ?
Zaczął mnie kłamać. Gdzie poszedł nie wiem.
Czy wróci ? Czy go przyjmę ? Nie wiem.

Brak komentarzy:

INSTAGRAM FEED

@soratemplates