Lubimy się odnosić do polskiej, sarmackiej tradycji. Do szlacheckich zasad. Jeszcze bardziej lubimy się z nimi utożsamiać. – Po II wojnie światowej, chcąc nie chcąc, staliśmy się społeczeństwem chłopskim. Wiele dzisiejszych zachowań da się wytłumaczyć tymi chłopskimi korzeniami – powiedział niegdyś prof. Paweł Wieczorkiewicz. I trudno z nim polemizować, obserwując obecną kampanię wyborczą.
Platforma Obywatelska, albo precyzyjniej – Koalicja Europejska "przerżnęła" wybory do Parlamentu Europejskiego. Blok opozycyjny zastanawiał się, gdzie leży przyczyna kolejnej porażki. No i wymyślił – zaniedbanie elektoratu wiejskiego. Tego samego, który przez "elyty" nazywany był "ciemnogrodem" tudzież "moherowymi beretami". Nadmienić należy, iż "zaniedbanie" jest tutaj bardzo łagodnym określeniem.
Opozycja odpuściła wakacje w celu „rozpoczęcia kampanii, która oparta będzie na kontakcie z Polakami”. Świetnie! Tylko o jakieś 5 lat za późno ... Trudno teraz będzie Koalicji Obywatelskiej "odbić" wiejsko-małomiejski elektorat. Nie skazuję jednak opozycji na straty. Wiele można mówić o "chłopu" ze wsi – że niedokształcony, nieatrakcyjny, mało elokwentny – zawsze brzydziłem się taką narracją. Politycy nie potrafią pojąć jednego – prosty mieszkaniec wsi najlepiej potrafi liczyć pieniądze w portfelu, znacznie lepiej aniżeli nowobogacki warszawiak.
Tych za rządów PiS ma więcej. Głównie za sprawą 500 plus, ale też innych programów socjalnych. Nie będę oceniać czy są one słuszne, czy nie – takie są fakty. W końcu jednak nastąpi taki moment, a nastąpi na pewno, gdy chłop połapie się, że coś nie gra. Gdy zapłaci więcej za zakupy, za gaz, za prąd. Wówczas nastąpi przebiegunowanie polityczne. Ale czy będzie to miało już w najbliższych wyborach? Nie sądzę.
Zastanawia mnie często, jak to się dzieje, że – pisząc kolokwialnie – chłop ze wsi jest tak atrakcyjnym "kąskiem" w grze politycznej. Teraz to już w ogóle ma raj. Z jednej i z drugiej strony przyjeżdżają do niego politycy, rozmawiają z nim, produkują się, obiecują. Jaki to chłop – PAN!
Używając skrótu myślowego, może dlatego, że wszyscy jesteśmy chłopami. To, że ktoś nie ma wąsów, a trochę lepiej się ubiera; to, że ma maturę, a ten ze wsi niekoniecznie, niczego nie zmienia. Na marginesie, Prawo i Sprawiedliwość świetnie to wykorzystało. Zaraz jednak ktoś się oburzy, jak to?! Przecież polska kultura szlachecka ukształtowała naszą mentalność! Jak pisał Józef Tischner: – Są trzy prawdy: świento prawda, tys prawda i gówno prawda – z tą naszą szlachetnością to trzecia opcja ...
– Oczywiście. Byliśmy ukształtowani przez tę kulturę aż do 1939 roku. Nie tylko inteligencja wzorowała się na szlachcie, ale i część robotników. Stąd nasza duma, stąd nasza kłótliwość. Musimy jednak mieć świadomość, że to się skończyło wraz z II wojną światową [...] Po II wojnie światowej, chcąc nie chcąc, staliśmy się społeczeństwem chłopskim. Wiele dzisiejszych zachowań da się wytłumaczyć tymi chłopskimi korzeniami. Weźmy charakter Lecha Wałęsy - to przecież wypisz, wymaluj portret polskiego chłopa. Chytrość, umiejętność zmylenia partnera, pazerność, ale z drugiej strony swoista mądrość i zdrowy rozsądek. Oczywiście to się teraz trochę rozmywa. Społeczeństwo ulega inteligenckim wzorom. Ale ta nowa inteligencja wstydzi się swoich korzeni. Usiłuje więc budować sobie piękne szlacheckie genealogie. Dlatego wiele osób w Polsce nosi bogate sygnety. Ktoś się nazywa, nie wiem, Kupść i nosi na palcu wspaniały klejnot, który bardziej przystoi Radziwiłłom czy Sapiehom, bo gdzieś ktoś, jakiś jego dziesiąty pociotek, miał prawo do herbu – stwierdził Prof. Paweł Wieczorkiewicz w jednym z wywiadów.
Władysław Reymont za powieść "Chłopi" otrzymał Nagrodę Nobla w 1924. Wspomniany przez prof. Wieczorkiewicza Lech Wałęsa w 1983 był laureatem Pokojowej Nagrody Nobla. To tylko takie sztampowe przykłady, ale pokazujące, że nasze chłopskie korzenie to nie jest powód do ujmy, a uważam, iż wręcz przeciwnie! Dlatego nie dziwię się, że politycy chcą na tym ugrać jak najwięcej, choć skala ich hipokryzji aż razi w oczy ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz